A oto kolejne szczęśliwe zakończenie niechcianych i porzuconych zwierząt. Tym razem w ramach cyklu POZNAJ MOJEGO ADPOCIAKA Olga z klasy IIIa podzieliła się z nami historią swoich króliczków, które diametralnie odmieniły jej życie. Kolejna historia udowadnia nam, że warto jest adoptować zwierzęta!
#ZwolnienizTeoriiZwolnieni z Teorii
Nazywała się Pysiek – była rudawą samiczką. Została adoptowana od osoby prywatnej, która chciała się jej pozbyć, gdy miała zaledwie 6 miesięcy. To było 6 lat temu. Przeżyła ze mną wiele, zarówno te trudne, jak i dobre chwile, które najbardziej utkwiły mi w pamięci. Nawet w najgorszych czasach byłyśmy razem. Zawsze potrafiła poprawić mi humor i rozbawić mnie. Nawet największe psoty potrafiłam jej wybaczyć, dla każdego była jak członek rodziny. Była bardzo puszysta, towarzyska, ciekawa otaczającego ją świata i łakoma na ulubione przysmaki. Niestety, niedawno z powodu nieudanej operacji musiała nas opuścić, lecz na zawsze pozostanie w moim sercu. Pysiek była niezastąpionym towarzyszem życia, wnosiła radość i wsparcie w każdej sytuacji, pozostawiając po sobie niezapomniane wspomnienia. Nawet z jej humorkami była bardzo kochana.
Mój najnowszy skarb nosi imię Chrupek – jest bielutkim samcem, który również został adoptowany od osoby prywatnej. Ma już 8 miesięcy, ale jest ze mną dopiero od 4 dni. Po tak krótkim czasie niestety nie mogę wiele powiedzieć, ale zaczyna już czuć się komfortowo w nowym miejscu. Gdy decyduje się wyjść z klatki, staje się bardzo ruchliwy, wszystko wącha, ogląda, biega i skacze. Staram się nie robić niczego, co byłoby wbrew jego woli. Może jeszcze jest nieco nieśmiały i ospały, ale mam przeczucie, że stanie się doskonałym towarzyszem i nowym przyjacielem, gdy tylko się zaaklimatyzuje i przyzwyczai do mojej obecności. Może za jakiś czas zdecyduję się na kompana, aby sam zainteresowany też miał przyjaciela.